W SŁOWIE "BLOG" SŁYCHAĆ WYRAŹNIE SZUM LANIA WODY. JEDNAK BEZ WODY NIE BYŁOBY ŻYCIA NA ZIEMI...

Trudno powiedzieć, że...

życie domagało się powstania tej książki. Chyba życie rozwiązłe autora, który problematycznym z niej dochodem pragnąłby uregulować swoje lekkomyślne długi
(Stefan Wiechecki "Znakiem tego")

sobota, 19 listopada 2011

Jan Banaś

Zdjęcie Eugeniusza Warmińskiego skopiowane z tygodnika "Sportowiec"
Zabrze - rozmowa z piłkarskim idolem mojego szczeniactwa, Janem Banasiem, prawoskrzydłowym napastnikiem Polonii Bytom, Górnika Zabrze i reprezentacji Polski.


Że Jan Tomaszewski zatrzymał Anglię wiedzą wszyscy. Natomiast Jan Banaś wpuścił nas na Olimpiadę i Mistrzostwa Świata do Monachium. W decydującym o awansie na Igrzyska meczu z Bułgarią (3:0 w Warszawie 1972) sam strzelił dwa gole i asystował Joachimowi Marxowi przy trzecim. Rok później w Chorzowie zdobył pierwszą bramkę dla Polski w eliminacjach do Mistrzostw - nie byle komu bo Anglikom (6 czerwca 1973 - 2:0). Sam, z powodów polityczno-paranoicznych (zakaz gry w reprezentacji na terytorium RFN!) nie pojechał ani na Igrzyska, ani na Weltmeisterschaft.
Zdjęcie Eugeniusza Warmińskiego skopiowane z tygodnika "Sportowiec"
Kiedy jesienią 2009 roku Marian Terlecki, mój nieoceniony szef z Telewizji Puls, zamówił u mnie scenariusz pilotażowego odcinka dokumentalnej telenoweli o przygotowaniach do EURO 2012, postać Jana Banasia - wówczas trenera juniorów Grunwaldu Ruda Śląska - pojawiła się w niej niejako automatycznie. Niestety, przedwczesna śmierć pana Mariana sprawiła, że umarł również projekt.
"Pomoc" jak często w historii Polski bywało przyszła z Ameryki. Gdy opowiedziałem całą historię mojemu kumplowi Jackowi Daleckiemu - na stałe zameldowanemu w Indianie - on bez większego namysłu, stwierdził: 
- To napisz książkę o Banasiu...

I właśnie o tym dziś rozmawialiśmy w Zabrzu z panem Janem.  


6 komentarzy:

  1. A w tej zajawce, ani, ani wzmianki o Polonii Bytom, drogi Autorze, wstyd...
    Kibic piłki nożnej

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmmm pan Jan , mimo ,że nigdy go nie spotkalam osobiście a jednak mój duchowy bliżniak- dobrze wiedzieć ,że jest się w dobrym towarzystwie.....

    OdpowiedzUsuń
  3. Grażyna z Gdyni20 lutego 2012 19:59

    Jan Banaś-mój ulubiony piłkarz z lat wczesnej młodości i Górnik Zabrze najlepsza drużyna w tamtych latach. Wspaniały napastnik, szybki,bramkostrzelny no i taki przystojny .. co za radość było wtedy oglądać mecze w tv. Byłam na meczu Górnika z Arką Gdynia - Arka póżniej zdobyła jedyny raz puchar Polski.Nie rozumiałam dlaczego nie pojechał na Olimpiade, chociaż był w życiowej formie ... teraz się dowiedziałam - wielka szkoda. Dziękuje za te wspomnienia, serdecznie pozdrawiam pana Jana, życze zdrowia

    OdpowiedzUsuń
  4. W czasach świetności Jasia Banasia mieszkałem w Jeleniej Górze, ale mając rodzinę w Bytomiu chodziłem na mecze Polonii. Jaka to była super drużyna? Liberda, Szymkowiak, Banaś , Grzegorczyk, Winkler, Orzechowski...sami reprezentanci Polski. Kibicowałem tej drużynie,choć dołowała, ale gdy Janek Banaś zaczął grać w Górniku, zacząłem kibicować także Górnikowi Zabrze, a głównie Banasiowi.Miałem okazję go oglądąć przy okazji wizyt u rodziny. Wówczas w J. Górze stworzyłem nieformalny fan-club Banasia. Jeździliśmy, by go oglądać na mecze ligowe Górnika z Zagłębiem Wałbrzych i Śląskiem Wrocław.Gdy przeprowadziłem się do Bytomia w 1975 mój idol opuścił Polskę. Najbardziej byłem wkurzony, że nie pojechał na olimpiadę do Monachium. Tworzył wówczas wspaniały duet napastników wraz z Włodkiem Lubańskim, a także na MŚ do Niemiec. Byłem na wygranym w 1973 r. meczu z Anglią w Chorzowie i widziałem z bliska jak podbił piłkę i zdobył bramkę. Dlaczego go okradziono także z tej bramki? Za co Janka Banasia kochaliśmy? Za wspaniałą brazylijską technikę, za szybkość, pracowitość na boisku, świetną orientację, nieprawdopodobne strzały i podania. Niestety zniszczył go system polityczny, bowiem w demokratycznym kraju nie dotknęłaby go tak okropna kara za pozostanie w Niemczech. Wykorzystywano Go instrumentalnie, "Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść". Jasiu, dużo zdrowia!

    OdpowiedzUsuń