W SŁOWIE "BLOG" SŁYCHAĆ WYRAŹNIE SZUM LANIA WODY. JEDNAK BEZ WODY NIE BYŁOBY ŻYCIA NA ZIEMI...

Trudno powiedzieć, że...

życie domagało się powstania tej książki. Chyba życie rozwiązłe autora, który problematycznym z niej dochodem pragnąłby uregulować swoje lekkomyślne długi
(Stefan Wiechecki "Znakiem tego")

czwartek, 16 lutego 2012

Blogerski donos obywatelski

- Błogosławieni, którzy się drapią tam gdzie ich nie swędzi - odpowiedział dawno temu Ojciec, gdy, mocno zasapany i zmachany, zapytałem po co właściwie włazimy na te Trzy Korony - działo się to w Pieninach - jeśli potem i tak trzeba zejść na dół?!.... 
I tym przekonał mnie do górskich wycieczek, choć do grona profesjonalnych alpinistów nigdy nie dołączyłem. Patrzyłem jednak na nich z niekłamanym podziwem.
Nieco później dopiero zorientowałem się, że wielu spośród nich wykorzystuje swoje umiejętności, do świadczenia specjalistycznych i dobrze płatnych usług wysokościowych. Nie powiem, by mnie to jakoś rozczarowało, czy zgorszyło - realizować marzenia i pasje można znacznie lepiej, zapewniwszy sobie godziwy wikt i opierunek.
Dzisiaj wpadłem na Warsztaty dla Blogerów zorganizowane w siedzibie ITI. Nawiasem mówiąc, wchodzi się tam jak do samolotu - po dokładnym prześwietleniu - co wyjaśnia chyba informacyjny odlot TVN, obserwowany już od pewnego czasu. 
Na początku dwóch sympatycznych panów z agencji reklamowej - za wymienianie jej nazwy nie biorę pieniędzy więc nie wymieniam - uświadomiło zebranym, że blogosfera jest od pewnego czasu pod czujnym okiem marketerów, którzy coraz chętniej proponują współpracę wybranym blogerom na zasadzie "wspólnej zabawy". Taki autor interesujący się na przykład kuchenkami gazowymi, sam z siebie bezinteresownie je opisujący, otrzymuje do testowania palenisko najnowszej generacji, konkretnej firmy. Z perspektywą, że - w razie spełnienia marketingowych marzeń marketera - sytuacja "na potrzymać" zmieni się w "na zawsze". Czasem może wiązać się z tym nawet gratyfikacja finansowa, choć z dość zdawkowej informacji na ten temat dawało się wyraźnie wyczuć, iż to jest raczej problem pośredniczącej agencji. Idealny bloger powinien raczej pozostać szlachetnym, realizującym swą autentyczną pasję, amatorem.
Uświadamiający zebranych panowie z agencji podkreślali, że nie chodzi bynajmniej o toporną kryptoreklamę typu: "dzisiaj rano niechcący kupiłem sobie nowy samochód marki ....", w której celowali niegdyś polscy "wybitni dziennikarze" motoryzacyjni; tylko o całkiem spontaniczne wprowadzenie w obieg informacyjny przedmiotu zamówienia i narobienia szumu wokół niego.
Nie powiem, by mnie to jakoś rozczarowało czy zgorszyło - z upływem lat coraz chętniej daję wiarę spiskowym teoriom. Wobec jednak oficjalnego potwierdzenia moich podejrzeń czuję się zobowiązany donieść o tym co powyżej. 

Ps. W odpowiedzi na brutalnie konkretne pytanie z sali, sympatyczni panowie z agencji stwierdzili, iż zamówień od polityków na razie nie mają....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz