
9 czerwca pochwaliłem MBank, który wziął sobie do serca (załóżmy roboczo, że bank może mieć serce) moje uwagi opublikowane w Wirtualnych Mediach na temat promowania się konkretnie WBK BZ i MBanku właśnie.
I, zrezygnowawszy z odwołań do knajackiej poetyki

zaczął apelować do zdrowego rozsądku klienta słusznie sugerując, iż żaden gwiazdor filmowy (zachodni) w polskim (wielko...) banku forsy nie trzyma, tylko - wręcz przeciwnie - wygarnia ją zeń szuflami!
Pochwałę moją kilkakrotnie przypominałem, jako że kampania trwa w najlepsze, a ja wciąż nie widzę tantiem, choć dostrzegam prostą zależność, pomiędzy nią a moimi wcześniejszymi publicznie ogłoszonymi uwagami. Kilka razy link do Satysfakcji bankowej skutecznie wkleiłem na fujzbukowej stronie MBanku. Przed chwilą, chciałem powtórzyć wlepkę. Niestety okazało się, to niemożliwe.
MBank przeczytał widać to co napisałem, i - zamiast uruchomić kasę - zainaugurował cenzurę.
Akurat w tej metodzie jest chyba jednak jakieś szaleństwo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz