W SŁOWIE "BLOG" SŁYCHAĆ WYRAŹNIE SZUM LANIA WODY. JEDNAK BEZ WODY NIE BYŁOBY ŻYCIA NA ZIEMI...

Trudno powiedzieć, że...

życie domagało się powstania tej książki. Chyba życie rozwiązłe autora, który problematycznym z niej dochodem pragnąłby uregulować swoje lekkomyślne długi
(Stefan Wiechecki "Znakiem tego")

poniedziałek, 7 października 2013

Satysfakcja bankowa

Dziś, czyli 7 października o 13:40 Citi Handlowy przysłał mi smsa. „Uprzejmie informujemy, ze Pana reklamacja z 02.10.2013 jest w trakcie rozpatrywania. Prosimy o cierpliwosc. Dziękujemy”.
Oznacza to ni mniej ni więcej, że satysfakcję już mam. Teraz czekam na pieniądze.  Rzeczonego w smsie 02.10 czyli w minioną środę postanowiłem skorzystać z wpłatomatu ulokowanego w sieni oddziału Citi Handlowego przy warszawskim placu Zawiszy.  Zalogowawszy się kartą i PIN-em wykonałem skrupulatnie wszystkie instrukcje po czym – gdy urządzenie otworzyło paszczę – wetknąłem w nią 180 zł. Jedną setkę, jedną dwudziestkę i sześć dziesiątek. Wpłatomat banknoty połknął, chwilę dłuższą pomedytował, a potem nagle wyświetlił komunikat, że transakcja nie może być zrealizowana i że zaprasza później. Po czym oddał mi kartę, a forsy nie.
Lekko zgłupiałem, bo do tej pory czegoś takiego nie widziałem. Zgłosiłem fakt  kierowniczce oddziału – zainteresowała się i poprosiła bym chwilę poczekał. Czekając sprawdziłem na terminalu, czy wpłacana kwota nie pojawiła się – mimo wszystko – na moim koncie. Nie pojawiła się. Pojawiła się natomiast kierowniczka, by stwierdzić, że w sumie niewiele może, bo bankomat jest sprawdzany raz w tygodniu właśnie w środę i dziś już był, dlatego powinienem złożyć reklamację. I skierowała mnie do koleżanki.
Koleżanka najpierw sprawdziła, czy 180 złotych nie znalazło się na moim koncie, a potem stwierdziła, że zamiast pisać lepiej będzie zadzwonić do Citiphone, gdzie można złożyć reklamację ustnie. Zostanie ona utrwalona bowiem w trosce o najwyższą jakość obsługi wszystkie rozmowy są nagrywane. Kiedy więc rozmawiałem telefonicznie z trzecią już przedstawicielką Citi Handlowego, druga pani poinformowała mnie, że właśnie dostała sygnał, że coś z tym wpłatomatem jest nie tak i będzie sprawdzany. Przy okazji podzieliła się prywatną refleksją, że pierwszy raz słyszy o tak dziwnym zachowaniu wpłatomatu. Rozstaliśmy się w przyjaźni i atmosferze wzajemnego zrozumienia – zarówno z paniami w oddziale jak i z konsultantka w telefonie.
Zapewne wspomnienie tej atmosfery sprawiło iż dopiero w niedzielę rano – czyli 06.10 – doszedłem do wniosku, że coś jest do cholery nie tak?!… Że gdybym to ja pobrał sobie z Citi Handlowego 180 nienależnych mi złotych na przykład robiąc taki nielegalny w mojej sytuacji debet na koncie, to byłbym po trzech dniach zanękany na amen monitami, groźbami, a może nawet już w areszcie!… Wydzwoniłem więc – z pewnym trudem, bo po drodze musiałem wstukać szesnastocyfrowy numer karty, a to nie łatwa sztuka – niedzielnego konsultanta Citi Handlowego, któremu przedstawiłem swój punkt widzenia na takie traktowanie, było nie było, wiernego klienta.  Konsultant w odpowiedzi stwierdził, że moją reklamację widzi, natomiast w niedzielę to on nic nie może. Zażądałem więc stanowczo, by w poniedziałek, Citi Handlowy poinformował mnie o losach mojej reklamacji. Uzyskałem zapewnienie, zę zrobi co w jego mocy.
Mógł, okazało się w poniedziałek, niewiele, praktycznie nic. Wyczekawszy więc do południa, uskuteczniłem kolejny szturm telefoniczny. Tym razem Citiphone było znacznie lepiej ufortyfikowane, skwapliwie wytykało mi popełnione podczas wprowadzania szesnastocyfrowego numeru błędy,  a kiedy tych błędów nie popełniałem, równie skwapliwie się rozłączało.  Po pół godzinie oblężenia postanowiłem złożyć kolejna reklamacje przez Internet. Okazało się jednak, że tu też już na mnie czekali. Kiedy już bowiem w  stosownym formularzu opisałem całe wydarzenie i zarządziłem wysłanie, po kilkunastu sekundach dostałem odpowiedź, że w swoim tekście zawarłem znaki uznane przez Citi online za niebezpieczne. W związku z czym nie został on przyjęty. Nie dostałem jednak bynajmniej, tekstu do poprawy, skądże… Musiałem jeszcze raz powtórzyć cały opis, mimo iż wcześniej użyłem opcji „zapisz”. Być może rzeczywiście „zapisałem” ale gdzieś w kosmosie.
Znów przypuściłem szturm telefoniczny. Udało się połączyć z konsultantką, która wysłuchawszy moich pretensji, stwierdziła że ona praktycznie w tej sprawie niewiele może… Lekko już rozjuszony stwierdziłem, iż wydaje mi się, że zależy mi nie tyle na rozmowie z kimś niewładnym co z kompetentnym przedstawicielem mojego banku, który to bank zaczął grać ze mną nie fair. Bliska płaczu konsultantka zaproponowała mi rozmowę z kierownikiem Citiphone, którego może poprosić do telefonu.
Powtórzyłem więc – już temuż kierownikowi – po raz kolejny całą historię, podkreślając niepoważne i nieprofesjonalne według mnie zachowanie banku w tej – wyraziłem nadzieję – nadzwyczajnej sytuacji. I bezczelnie zapytałem o satysfakcję, czyli formę wynagrodzenia mi ewidentnej szkody jaką ponoszę, nie mogąc dysponować moimi własnymi pieniędzmi z winy banku. Kierownik obiecał, że się zorientuje.  Ta rozmowa  - jak rozumiem – również została nagrana, w celu zapewnienia najwyższej jakości świadczonych przez Citi Handlowy usług.
Półtorej godziny później otrzymałem cytowanego na wstępie smsa.

czwartek, 11 kwietnia 2013

Teoria i praktyka zamachu




Telewizja Publiczna zaczyna mieć poczucie misji?!...   
Wykonuje pracę zleconą (umowa śmieciowa) dla amabasady Federacji Rosyjskiej?!...
Bada, niezależnie, opinię publiczną?!... 

A może ktoś się jednak pod nią podszywa - na podanej stronie nie znalazłem regulaminu SONDY z NAGRODĄ. Ani takiego konkursu w ogóle.  
Nie ma takiego konkursu!... Najwyraźniej... 

Poguglawszy nieco hasłem: "sms 8068" znalazłem jednak sporo informacji stawiających uczciwość Telewizji Polskiej pod - delikatnie mówiąc - znakiem zapytania. 
Przede wszystkim zaś dowiedziałem się, że odesłanie obojętnej odpowiedzi na drążące Publiczną Telewizję pytanie - a właściwie: pod podany numer! - oznacza zgodę na otrzymywanie płatnych (prawie 5 zł sztuka) esemesów. Tak jest!... Dostanę kolejnego smsa o bardzo istotnej treści, powiedzmy: "biedroneczki są w kropeczki, tak czy nie?" (bo akurat, o czym nie wiem, TVP ma jakiś barter z Olbrychskim) i za to wyróżnienie - że akurat mnie pytają - zapłacę.
I o to chodzi!...
Nikogo tak naprawdę w TVP nie interesuje co ja myślę, czy nie myślę o ewentualnym zamachu w Smoleńsku... Mają to dokładnie gdzieś, jedyny zamach jaki ich interesuje to ten - skuteczny - na moje, twoje, pani, pana pieniądze!...
To niewątpliwy zamach. 



Natomiast pytanie: czy ludzie pozbawieni elementarnej wrażliwości mogą kierować instytucją kultury jaką jest TVP?! ma oczywiście charakter retoryczny.

Gołym okiem widać, że nie tylko mogą, ale że właśnie kierują...
 


wtorek, 19 marca 2013

Abominacja

Dyrektor Centrum Obsługi Finansowej Poczta Polska S.A.
Wyjaśnienie
W odpowiedzi na Upomnienie Nr UP Z/ 3335/0001/ 2013 z dnia 25.02.2013 r. uprzejmie wyjaśniam iż:
- W sierpniu 2007 roku, w związku z wyjazdem na stałe do Irlandii, chciałem zrezygnować z abonamentu. Jednak urzędniczka na poczcie nie chciała przyjąć rezygnacji „dopóki nie ureguluję zaległości”… Nie mając czasu na dochodzenie mojego oczywistego prawa do rezygnacji – fakt zadłużenia nie zmusza mnie do dalszego zadłużania się wbrew mojej woli – nie ponawiałem prób;
- Po powrocie do Polski na początku 2008 roku, usłyszałem jak urzędujący premier pan Donald Tusk nazywa abonament radiowo-telewizyjny „archaicznym sposobem finansowania mediów publicznych, haraczem ściąganym z ludzi”… Pan premier Donald Tusk podkreślił wówczas iż właśnie „dlatego rząd będzie zabiegał o poparcie prezydenta i opozycji dla jego zniesienia”…
Ponieważ wypowiedź ta miała miejsce na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu, a nie u cioci na imieninach; potraktowałem ją poważnie i czekałem na te bardziej nowoczesne rozwiązania zaproponowane i przejęte przez rząd.
Po prawie pięciu latach doczekałem się jednak tylko w.w. Upomnienia.
Wobec zagrożenia egzekucją mojego rzekomego zadłużenia za okres 01.2008 – 01.2013 (który pokrywa się z czasem w.w. oczekiwania na działanie rządu w tej sprawie!) w wysokości 1413,05 zł (abonament +odsetki + koszty upomnienia).

oświadczam
iż , od listopada 2009 roku pozostaję bez stałego zatrudnienia, nie pobieram i nie nigdy pobierałem żadnego zasiłku z Urzędu Pracy ani Pomocy Społecznej, utrzymując się z dorywczych prac (W załączeniu ostatnie zaświadczenie z Urzędu Pracy - zarejestrowałem się jako bezrobotny po raz pierwszy w 2010 roku, po roku samodzielnego poszukiwania pracy, przez co pozbawiłem się prawa do zasiłku – rejestracja miała głównie na celu uzyskanie dostępu do lekarza, co dla astmatyka - choroba przewlekła - ma istotne znaczenie).
W tej sytuacji, zgodnie z prawem, jestem zwolniony z opłat abonamentowych.
Mój dochód w 2011 roku wyniósł 2248,12 zł , w 2012 – 8305,63 zł; mój komputer – narzędzie ew. dorywczej pracy - liczy sobie prawie 5 lat i jest bliski śmierci technicznej. Nie wzbudza to zaniepokojenia żadnych państwowych służb. Nikogo nie obchodzi jak żyję i z czego...
Nie mam o to pretensji, uprzejmie proszę jedynie o przyjęcie do wiadomości, iż w poszukiwaniu sposobu przeżycia kolejnego dnia, absolutnie nie mam czasu wsłuchiwać się w „Voice of Poland” ani też zgadywać „Jaka to melodia?” …
Bo, jak rozumiem, to na produkcję tych misyjnych audycji Telewizja Publiczna chce, za pośrednictwem Poczty Polskiej S.A. ściągnąć ze mnie to, co urzędujący pan premier Donald Tusk już prawie pięć lat temu trafnie zdefiniował jako haracz.
Dlatego też uprzejmie proszę o anulowanie mojego „długu”.


Z poważaniem

Paweł Tomczyk

Do wiadomości:
1. Biuro Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Departament Budżetu i Finansów, skwer ks. kard. S. Wyszyńskiego 9, 01-015 Warszawa.

2. Kancelaria Prezesa rady Ministrów Al. Ujazdowskie 1/3, 00-583 Warszawa

Ps. Tytuł tej notki charakteryzuje mój stosunek do kłamstwa...