W SŁOWIE "BLOG" SŁYCHAĆ WYRAŹNIE SZUM LANIA WODY. JEDNAK BEZ WODY NIE BYŁOBY ŻYCIA NA ZIEMI...

Trudno powiedzieć, że...

życie domagało się powstania tej książki. Chyba życie rozwiązłe autora, który problematycznym z niej dochodem pragnąłby uregulować swoje lekkomyślne długi
(Stefan Wiechecki "Znakiem tego")

sobota, 18 sierpnia 2012

Trzynietz


Warszawskie słupki utrudniające  samochodom wjazd na chodniki są wyrazem aktywności stołecznych władz, służb miejskich i... korozji. Widocznym dowodem na to, że w życiu miasta nie ma reguł. 
Niekiedy jednak stanowią swoistą historyczną pamiątkę, choć można się tylko domyślać, czego pozostałością są.
Na przykład te, pomalowane w ukraińskie barwy narodowe, ozdabiające przejście między Grójecką a Skorochód-Majewskiego na tyłach ochockiego „Zieleniaka”, były kiedyś torami pociągów. Świadczy o tym charakterystyczny profil, oraz ledwo dostrzegalny napis: „Trzynietz”. Czeska huta od półtora wieku jest wszak poważnym producentem szyn kolejowych.
Mniejszy od normalnotorowych profil każe domyślać się, że ochockie słupki były kiedyś szlakiem wąskotorówki. Niemiecka nazwa huty z kolei sugeruje, że zostały wyprodukowane podczas okupacji, albo jeszcze wcześniej – za Najjaśniejszego Pana Franciszka Józefa.
Domyślamy się dalej… Bloki których słupki „pilnują” zostały wybudowane w latach sześćdziesiątych. Garaże nieco chyba nieco później – za Gomułki prywatna własność samochodu (i garażu) wciąż była klasowo podejrzana. Można więc przypuszczać iż szynowe zapory pojawiły się na początku lat 70. Wtedy właśnie wykańczano ostatnie warszawskie wąskotorówki. 1 grudnia 1969 roku rozebrano odcinek: Dworzec Południowy – Dąbrówka, 1 sierpnia 1971 roku zlikwidowano linie Dąbrówka – Piaseczno, Wilanów – Piaseczno i Piaseczno – Góra Kalwaria. Marecka Kolej Dojazdowa zakończyła swą pracę 31 sierpnia 1974 roku. Najprawdopodobniej więc ochockie słupki były torami którejś z tych, zasłużonych dla miasta, kolejek.
Swoista, bardzo niepozorna pamiątka, jest cenna w mieście, którego włodarze dość lekceważąco traktują historię codzienności, choćby niefrasobliwie zmieniając dobrze utrwalone w pamięci warszawiaków nazwy miejsc, na całkiem niewydarzone. To im właśnie zawdzięczamy „Metro Wilanowską” zamiast Dworca Południowego i „Pralkę Krakowską” zamiast  pętli Okęcie.
Nie są to niewątpliwie słupki milowe, ale mogą być nieobojętne każdemu  prawdziwemu mieszkańcowi stolicy. 

Zanim pójdą na złom.






3 komentarze:

  1. O, proszę - ostatnio też przechodziłem koło jakiegoś miejsca, gdzie stare szyny były użyte tym razem chyba w charakterze barierki/dekoracji. Tylko to był długi spacer i za diabła sobie teraz nie przypomnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witamy w GTWb :)

    O tak, ze słupkami trzeba być spostrzegawczym. Bywa, że szyny trafiają się przedwojenne. Do wąskotorówek też mam słabość, zwiedzam (jak mogę) ich pozostałości pod Warszawą (i nie tylko), zwłaszcza mostki i stacyjki. :)

    OdpowiedzUsuń