Jasny gwint!… Żółta Nakrętka poczuła, że ją wkręcają!... Definitywnie!… Z definicji była wszak „pierścieniem, z naciętym na całej długości otworu gwintem”. I jako taki, była „nakręcana na wolny koniec trzonu śruby” - wyczytała w Wikipedii. Wychodzi, że jej robota jest inżynierska?!… Za taką wcale nie tęskniła. Nie była też pierścieniem, tylko Zakrętką i znacznie lepiej odnajdywała się w usługach dla ludności.
Lubiła swoje prozaiczne zajęcie, choć niby robiła tylko to, co zwykły korek. Ale za to jak!… Zero przecieków, łykilipsów, czy połamanych, przy podważaniu, tipsów!… Świetnie obywała się bez wymyślnych otwieraczy. W przeciwieństwie do tych durnych Kapsli, których trzeba siłą odrywać od stanowiska!...
Nie zawsze była żółta. Za to zawsze samowystarczalna, ładna, szczelna, z kulturalnym gwintem. Zakrętka zapraszała grzecznie: „Pij, proszę, ile chcesz… Gdy zaspokoisz pragnienie, spokojnie schowasz butelkę do torby, na później”; podczas gdy te niegwintowane Kapsle szantażowały: „Chlaj do dna, skoro otworzyłeś flaszkę, bo inaczej narobię ci błota!”… Różnica klas, co nie?… Wychowanie, kindersztuba… Ona zapraszała, oni się napraszali, narzucali… - Bez(sz)czelne typy!… Na, na i na! …
Na punkcie prefiksów dostawała już lekkiej fiksacji. Zapinanie rozporka, to przecież nie to samo, co napinanie?… Łuku, chociażby!… Zawalony plan i nawalony pan to dramaty z kompletnie różnych bajek!… I Frank Zappa to nie nappa, czyli jagnięca skóra… Zaprawdę?… Naprawdę!… O w mordę!…
Z bezsilnej złości na brak elementarnej logiki w języku zalała ją żółć, upodobniając do łodzi podwodnej… Zanurzona Żółta Zakrętka, traciła na wadze tyle, ile…
- Eureka!!! A może by tak w ogóle odrzucić ten cholerny przedrostek?!…
Na samą jednak myśl o tym, Krętka zrobiła się blada.
A skoro tak, to temat wyczerpał się sam…
Ciekawe, że wszyscy rzeczywiście z zakrętek robią "nakrętki"... Paranoja jest goła
OdpowiedzUsuń