Jeszcze tydzień temu wybroniłem się dzielnie
od przygarnięcia psiej sieroty, która miała by wypełnić pustkę po Sarze.
Bo rozsądek i poważna choroba nakazywały odmowę. Od dziś jednak mam w
mieszkaniu obóz przejściowy dla czterech rozbrykanych
7-tygodniowych kundelków, prosto od chłopa (który chciał je potopić).
Dwie panienki i dwa chłopczyki - jeszcze bezimienne ale pełne dobrych
chęci, ciekawości świata i miłości do ewentualnego właściciela...






Brak komentarzy:
Prześlij komentarz