W SŁOWIE "BLOG" SŁYCHAĆ WYRAŹNIE SZUM LANIA WODY. JEDNAK BEZ WODY NIE BYŁOBY ŻYCIA NA ZIEMI...

Trudno powiedzieć, że...

życie domagało się powstania tej książki. Chyba życie rozwiązłe autora, który problematycznym z niej dochodem pragnąłby uregulować swoje lekkomyślne długi
(Stefan Wiechecki "Znakiem tego")

poniedziałek, 9 marca 2015

Krwawy Maciek i Pogromca Dody

Macieja Szczepańskiego Andrzej Wajda uwiecznił jako brutalnego chama i buraka w „Człowieku z żelaza”. Większość następnych prezesów Radiokomitetu nie nadaje się chyba nawet na epizdoczne postacie w telenowelach. Co mimochodem - ale bezlitośnie - ujawnia Beata Modrzejewska.


Trzydzieści pięć lat temu mniej więcej, dowiedziałem się o istnieniu Macieja Szczepańskiego. Konkretnie z ulotki. Wedle której – jako prezes Radiokomitetu – miał zatrudniać na telewizyjnych etatach „cztery kolorowe prostytutki”. Ponadto woził się po świecie jachtem „Pogoria”, na którym była stajnia dla konia. Jeszcze kilka innych grzechów miał na koncie, których już dziś nie pamiętam, choć wówczas puchła od nich nie tylko moja wyobraźnia.
„Miał facet klawe życie” – pomyślałem. W czasie przeszłym, bo z treści ulotki wynikało niezbicie, że zaraz właśnie dosięgnie go karząca ręka ludowej sprawiedliwości. I rzeczywiście – nie dość, że dostał 8 lat więzienia, to jeszcze Andrzej Wajda sportretował go jako . Według oficjalnej obsady Gajos odstawiał, co prawda, „zastępcę szefa Radiokomitetu” ale widzowie i tak doskonale wiedzieli o kogo chodzi.
Gdyby Szczepański robił menedżerskie porządki w Państwowy Gospodarstwie Rolnym „Bródno”, nie pamiętałby o nim nikt. Ponieważ robił to w jednak Państwowym Gospodarstwie Wyobraźnią, wdzięczny a uzdolniony medialnie personel uwiecznił go w historii jako „Krwawego Macieja”. Tak przynajmniej i mniej więcej wyjaśnia genezę przydomku inny z prezesów Andrzej Urbański.
Co przy okazji uwypukla szczególną – by nie powiedzieć: misyjną – rolę państwowej telewizji w gronie pozostałych państwowych gospodarstw.
Szczepański był – jak dotychczas – jedynym skazanym prawomocnym wyrokiem prezesem telewizji publicznej.
Co z punktu widzenia wieloletniego widza, wydawać się może co najmniej dziwne…
Dlaczego inni jeszcze nie siedzą i jak to tłumaczą?… W jakich sprawach i gdzie byli przesłuchiwani?… I co „Krwawy Maciej” sądzi o współczesnej  telewizji polskiej?…
Odpowiedzi na te, oraz ponad trzysta innych – nierzadko podchwytliwych – pytań zadanych siedmiu prezesom telewizji przez Beatę Modrzejewską znaleźć można w książce wydanej przez The Facto pod tytułem „Prezesi – oni rządzili TVP”.
Profetycznym – trzeba to podkreślić z nadzieją – niewątpliwie!…
Ostatnim rozmówcą Modrzejewskiej jest bowiem Juliusz Braun…
Wciąż jeszcze urzędujący na Woronicza, do historii przejdzie jako „Pogromca Dody”…

2 komentarze:

  1. Fajny artykuł, choć czegoś mi w nim brakuje

    OdpowiedzUsuń
  2. A jak blogaskowy, pisolubny januszu znajdujesz imć Prezesa Kurskiego? Azaliż kurwizja to jedyna słuszna i sprawiedliwa telewizja w twoich kaprawych oczkach?

    OdpowiedzUsuń